Królik uratował opiekuna przed atakiem kabla od ładowarki

Niektórzy bohaterowie nie noszą peleryny. Królik Pimpuś z Sianowa Podgórnego uratował swojego opiekuna przed niechybną śmiercią z ręki kabla.
Do zdarzenia doszło w godzinach wieczornych w poniedziałek. Pan Henryk J. (29 l.) siedział na swoim fotelu i pracował przy komputerze. Jak zeznał potem, słuchał muzyki i nie był świadom tego, co się wokół niego dzieje.
– Czasem podczas pisania raportów jestem w innym świecie – powiedział „Uszom Reporterów”. – Są fascynujące!
Pimpuś (2 l.) w tym czasie oddawał się spożywaniu kolacji i zabawie z kulą smakulą. W pewnym momencie ujrzał, jak kabel od ładowarki podłączonej do laptopa zaczyna się podejrzanie poruszać.
– Wyglądał jak wąż, albo bazyliszek! – wyjaśnił w wywiadzie z naszym reporterem. – Miał wielkie ślepia i ostre zęby. Byłem przerażony!

Kiedy Pimpuś dostrzegł, że opiekun zdaje się nic sobie nie robić z jego ostrzegawczego tupania i biegania w kółko, postanowił położyć swoje życie na szali i ocalić jedyną osobę, która dawała mu jedzenie. Zdeterminowany, żeby jak najszybciej pokonać wężokabla, doskoczył do niego i wbił zęby w twardą skórę napastnika, który był już o krok od odgryzienia nogi Henrykowi.
Pokonany i sypiący iskrami kabel legł jak długi na ziemi, a Pimpuś usiadł obok nogi opiekuna, żeby obronić go przed kolejnym, ewentualnym atakiem. Na szczęście nic się już strasznego nie stało.
Henryk zorientował się w sytuacji dopiero wtedy, kiedy wyładowała mu się bateria w laptopie i komputer padł. Z przerażeniem dostrzegł, jak blisko zagrożenia się znalazł i uświadomił sobie, że żyje tylko dzięki królikowi.

– Dałem mu dodatkową porcję kolacji – oświadczył z dumą. – Niech wie, że doceniam jego poświęcenie.
Co o tej całej sytuacji myśli Pimpuś?
– Jestem tylko zwyczajnym królikiem z sąsiedztwa – mówi skromnie. – Każdy zrobiłby to samo na moim miejscu.
A jakie są Wasze heroiczne czyny? Pochwalcie się!
Ja uratowałam człowieków przed atakiem…GOŹDZIKÓW. Te niepozorne kwiatki miały takie świdrujące spojrzenie. W nocy chciały się na nią rzucić. Dobrze, że byłam w pobliżu i zdążyłam je zjeść. Nie wiem czemu ale Pani była smutna że zjadłam te krwiożercze badyle.
Jesteś dzielna! A Pani na pewno smuciła się tylko dlatego, że nie mogła widzieć tej spektakularnej bitwy 😀