Czy warto adoptować faceta? Bisia z Poznania mówi, że nie jest to takie złe

Królinki! Ileż to już razy stawałyście przed dylematem – zjeść sama całą marchewkę czy adoptować przystojnego samca? Same wiecie, że im przystojniejszy, tym więcej je, ale z drugiej strony porządnie myje uszy, więc wybór nie jest prosty.

Bisia z Poznania, która prowadzi profesjonalny dom tymczasowy dla potrzebujących królików, jakiś czas temu musiała podjąć ważną decyzję.
-Miał pojawić się tylko na chwilę – mówi Bisia, lekko zniesmaczona. – Ale same wiecie, jak to z tymi facetami jest. Od razu zaczął kombinować, zalecać się, a kiedy nie patrzyłam – bezczelnie zajmował mi łazienkę!
Bisia przyznaje, że musiała wstawać wcześniej, żeby zająć jako pierwsza ładniejszą kuwetę. W końcu gdzieś trzeba się umyć i wyszykować, żeby z pięknym pysiem przywitać nowy dzień.

Max jednak argumentuje, że każdy mężczyzna potrzebuje dla siebie czasu w kuwecie.
-Też chcę ładnie wyglądać – mówi.
Na szczęście po kilku dniach docierania się Bisia i Max zaczęli znajdować wspólny język. Max podszedł do sprawy strategicznie i od czasu do czasu oddawał nowej koleżance kawałek marchewki, znosił jej powarkiwanie i okazywał względy.
Wreszcie Bisia stwierdziła, że co cztery uszy to nie dwa i postanowiła na stałe przygarnąć Maxa.
-Mimo kilku wad jednak miło jest mieć do kogo przytulić omyk w zimowe wieczory – podsumowuje.
A Wy co myślicie o adoptowaniu męża?
Dziękujemy Anicie za zdjęcia i newsa! 🙂
Nie wiem nic na temat mężów ale mam doświadczenie w adoptowaniu żon 😉 I wiecie co – to jest genialna sprawa ! Tylko trzeba dobrze wybrać – co by nie jadła za dużo 😉 😀
Ja również nie znam się na adoptowaniu mężów, ale adoptowałem sobie żonę 🙂 Początkowo nic nie zapowiadało stałego związku. Poznałem ją na wyjeździe do sanatorium. Piękną czarnulę z długą grzywą 🙂 Spędziliśmy ze sobą kilka miłych chwil, ale ja planowałem powrót do domu, a ona miała tam zostać. Ku mojemu zdziwieniu, kiedy mój kierowca po mnie przyjechał, wsiadła do mojego transportera i powiedziała, że jedzie ze mną i kropka. Cóż było robić. Zabrałem ją ze sobą i nie żałuję. Chociaż trochę się rządzi i wyjada mi najsmakowitsze suszki, to zakochany jestem w niej po uszy 😛
Ja bym chętnie przygarnął sobie żonkę, ale jeszcze troszkę muszę wytrzymać. Póki co nie muszę się z nikim niczym dzielić – tak na pocieszenie 😀
Cudne uszaki, szczególnie spanie na łyżeczki mi się podoba 😀