Toffee: „Moje życie to Szklana Pułapka II z uszami”

Podobno nauczył polarne zające, jak hodować marchew na Grenlandii. Pokonał anakondę, która chciała zabrać mu koszyczek z jagodami i zrobił z niej ślizgawkę. Wilki piszczą jak małe szczeniaki, kiedy ktoś wypowie jego imię, a z Uszatym Żniwiarzem gra w obierki.

Toffee – królik, który mógłby być superbohaterem, gdyby tylko chciał. Ale nie chce, bo „za mało płacą”. Żeby przygotować o nim materiał, musieliśmy poczekać, aż skończą się wybory na wodza plemienia Królikaczów w Ameryce Północnej, podczas których on był najważniejszym kandydatem i zwyczajnie nie miał dla nas czasu.
Nie jest zwykłym królikiem, widać to na pierwszy rzut oka. Po ostatniej przygodzie jednak – czyli poszukiwaniu Świętego Selera w zapomnianym grobowcu Królikhamona I – podupadł nieco na zdrowiu. A kiedy on mówi, że „podupadł na zdrowiu”, to ma na myśli otarcie się o śmierć.

Toffee wychudł, bo nie mógł jeść. A nie mógł jeść, bo nie miał połowy zębów. A przez zęby zaropiały mu oczy i nos, nie był więc w stanie nawet za dobrze oddychać czy patrzeć. Przez te wszystkie uszczerbki i kilkumiesięczne zaniedbanie wyglądał jak mop po umyciu podłóg w całym Hogwarcie.
Nie myślcie jednak, że Toffee się tym przejął. O nie! Do jedzenia dodawał wody i ciamkał je aż chlupotało. Potem zatrudnił specjalistów, którzy ofiarnie zaczęli wozić go do weterynarzy i podawać mu leki. Poznaliśmy go, kiedy zatrzymał się na kilka tygodni w Poznaniu u naszych ludzi; potem pojechał do Warszawy i tam kontynuował leczenie. W krótkim czasie pozbył się jeszcze kilku zębów, a chorobie skopał tyłek – i to jednym pampuchem.

Dziś przyjaźni się z psem i jest znowu Królikiem Wszechświata i Okolic. A ty? Co zrobiłeś w ciągu dzisiejszego dnia?
Oh ! Bohater ! Cudowny ! iiiiiiiiiiiiiiiiiii !!!
o rany faktycznie bohater !! brawo Toffee!
O wielki!!! Moje zęby (o ile jeszcze gdzieś tam u weterynarza krążą) składam w ofierze Twej osobie!!!
My Hero!!!